Rozdział dwudziesty
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ
Właśnie
zaczął się siódmy miesiąc ciąży. Wyglądam jak ciężarówka a przede mną
zostały jeszcze 2 miesiące w których zapewne przytyję jeszcze więcej.Mieszkam nadal u siebie.Jestem tutaj tylko z Taemin'em i Onew'em. Reszta wróciła do domu chłopaków ,narazie
nieprzewidywana jest żadna trasa koncertowa ani nic takiego żeby cała 5
musiała być razem. Nie pytajcie dlaczego Onew został. Ze względu na Soo Jin. Zakochał się biedny. Próbuje bić do niej już pół roku a ona
mimo tego że on bardzo jej się podoba, postanowiła żeby najpierw
lepiej się poznali. I bardzo dobrze robi. Ciągle się spotykają ale nie
są oficjalnie razem.
Nie
znam płci dziecka. Razem z Taemin'em chcemy niespodziankę. Od kilku dni cała
nasza czwórką wymyślamy imię dla dziecka.
Oczywiście to ja wybieram imię ale oni składają propozycję.
- O mam pomysł .Nazwijcie go Onew . Takie zajebiste imię dla zajebistych ludzi
- A żeś ty skromny - zaśmiałam się - a co jeśli to dziewczynka ?
- To Onesia - wzruszył ramionami
- Onew weź ty się rozpędź i pierdolnij w ścianę może ci się polepszy - szturchnął go Taemin
- Ej nooo. Już padło chyba milion imion a wiem że już wybraliście. Powiedźcie mi błagaaaaaam - klęknął na kolana
-A ty w kościele jesteś ? - spytała Soo Jin
Onew jebnął focha i tupiąc nogami udał się do kuchni.
- Leć za nim, wiem że ci zależy - wyszeptałam do ucha mojej przyjaciółce
Siedziałam
w domu na mej sofie, w kapciach samych albo bez, mam Taemina mam Onew'a i Soo Jin. Moja przyjaciółka więcej czasu spędza u mnie niż w
swoim domu.Dzisiaj ma swoje 18 urodziny
więc robimy party hard. Za godzinę powinna dojechać reszta czubów.
Łaziłam po kuchni i pichciłam dużo żarcia Nie jestem
świetną kucharką ale mam nadzieje że się nie zatrują. Krojąc pomidory
podszedł do mnie Taemin i objął w pasie.
- Co robisz ? - wymruczał mi do ucha
-Przecież widzisz głuptasie że kroje pomidory - zachichotałam
- Pomóc ci ? - oderwał się ode mnie stając obok
- Nie trzeba. Zapomniałam kupić plastikowych noży a takiego ci nie dam - pomachałam mu sztućcem przed paczałkami
- Jebłem focha - odwrócił się na pięcie w stronę okna
- Tosz to straszne - zaśmiałam się, odłożyłam nóż i podeszłam do niego aby go pocałować
Z perspektywy Kim Kibum'a
- Fuuuuuuuj - wydarłem się wchodząc do kuchni - kiedy skończycie wymieniać się śliną ?
- Nigdy pacanie - Tea rzuciła we mnie łyżką która leżała na blacie.
A potem to nie wiem chyba umarłem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz