Rozdział siódmy
Z perspektywy Lee Tea Ki
Ze szpitala do domu mamy jakieś 5 kilometrów czyli bardzo daleko.Na szczęście BlingBling zgodził się mnie nieść na baranach na nie szczęście pada, a my nie mamy parasolki.
-Czyli uderzyłaś go z zazdrości?-zaczął rozmowę BlingBling
-O czym ty wogóle mówisz??
-No bo nie uderzyłaś go przecież bez powodu, jesteś zazdrosna ze.. no wiesz ..Key jest ze mną.
-Nie fuu!!- krzyknęłam- on mi się wcale nie podoba-dodałam.
-Nie oszukuj się z daleka widać ze go lubisz.
-Nie-powiedziałam stanowczo
-Tak
-Nie!!
-Tak
-Weź puść mnie
-Dobra
-Ała, nie w ten sposób-krzyknęłam.
-No chciałaś żebym pościł.
-Przez ciebie jestem cała w błocie.
-Sorry, uznajmy ze to była kara za to ze nas podglądałaś.
-Niech no ja cie tylko dorwę w swoje ręce-podniosłam sie z ziemi i zaczęłam za nim biec.
Po chwili ja i BlingBling byliśmy cali w błocie.Tak naprawdę to dobrze mi się z nim bawiłam.
Dobrze juz jest wieczór, a w mieście jest mało ludzi,bo nie chciała bym żeby ktoś zobaczył mnie w takim stanie.Gdy weszliśmy do domu wszyscy zaczęli się z nas śmiać
-Co wam się stało?-zapytał Minho
-Nic-odpowiedzieliśmy jednocześnie i po chwili sami wybuchliśmy śmiechem.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Ostatnio spędzam bardzo dużo czasu z BlingBling'iem, odkąd Kibum jest w szpitalu wogóle lepiej dogaduje się z chłopakami.Ich towarzystwo mi nie przeszkadza.Codziennie chodzimy razem do szpitala.Lekarze mówią ze stan Kibum'a jest stabilny i powinien obudzić się lada dzień.
_______________________________________________
Taki trochę krótki wyszedł ten rozdział. Przepraszam, ale nie mam kompletnie żadnych pomysłów. Następny rozdział dodam jakoś w czwartek i postaram się żeby był dłuższy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz