czwartek, 6 września 2012

My only drug in this world is love. Rozdział ósmy.


-RANO-
Zbiegłem na dół i zobaczyłem Minho przytuliłem sie do niego
-Przepraszam za wczoraj mam nadzieję ze sie nie gniewasz?- powiedziałem z uśmiechem
-Nie gniewam sie a co ty taki zadowolony?
-Cieszę sie ze Cię widzę
-Super
-Idziemy dziś do kina no wiesz ja ty Sandra?
-Z nią? -powiedział z krzywiony.
-No wiesz w sumie to ona mnie wczoraj zaprosiła ale nie chce iść z nią sam, pójdziesz?
-Dobrze ale tylko dlatego ze to ty mnie prosisz.
-Dziękuje, lecę sie ogarnąć do zobaczenia.
Poszedłem do łazienki ubrać sie i umyć. Usłyszałem kłótnię Sandry i Minho. Wyszedłem zobaczyć co sie stało. Sandra napadła na mnie.
-Czemu go zaprosiłeś?
-Bo jest moim przyjacielem i ty tez wiec pomyślałem ze spędzę czas z wasza dwójka lubię was tak samo zrozum to.
-Dobrze nie gniewam sie za te twoje słodkie oczka.
-Gdzie Minho?
-A ty tylko o nim. Poszedł na górę.
-Dzięki to do zobaczenia.
Pobiegłem na gore ale Minho nie było u siebie w pokoju, poszedłem do siebie poczekać aż wróci ale zobaczyłem go siedzącego na łóżku usiadłem obok niego. Przytulił mnie i raczał mówić:
-Przepraszam ale nie pójdę dziś z wami.
-Proszę dla mnie.
-Ale wiesz an ona, ani ja nie chcemy nigdzie razem iść.
-I ani ty ani ona nie rozumiecie tego ze mnie nie uszczęśliwiacie swoimi kłótniami zależy mi i na tobie i na niej.- powiedziałem stanowczo.
-Pójdę ale tylko dlatego ze ty mnie prosisz.
-To super widzimy sie za dwie godziny a teraz zmykaj sie ogarniać.
Minho wyszedł sie przebrać a ja zostałem sam. Przeglądałem internet. Po około dwóch godzinach przyszła Sandra i powiedziała ze idziemy zaszedłem po Minho i poszliśmy do kina. Kiedy byliśmy juz na miejscu zostałem poproszony o kupienie biletów. Poszliśmy do sali. Sandra usiadła obok mnie. Komentowaliśmy film a Minho go oglądał w milczeniu. Kiedy film się skończył Sandra poszła do łazienki i zostaliśmy z Minho sami;
-Ona jest walnięta - krzykną na pół kina
-Cii, nie krzycz tak. W jakim sensie walnięta?
-Kiedy poszedłeś kupować bilety to mi powiedziała żebym dal Ci spokój bo teraz jesteś jej
-Hehe napewno żartowała.
-Nie wydaje mi sie
-Oj przestań wiesz ze jesteście dla mnie tak samo ważni.
-Wołał bym być dla Ciebie ważniejszy...-urwał
Przyszła Sandra i poszliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz