sobota, 18 sierpnia 2012

My only drug in this world is love. Rozdział trzeci.

Na zegarze zobaczyłem godzinę 14.00. Postanowiłem zejść do Minho i z porozmawiać z nim o tym co się stało. Kiedy wszedłem do kuchni Minho wyszedł na dwór, wyszedłem za nim:
-Wracaj do domu.
-Chce z Tobą porozmawiać.
-Nie teraz, jestem zajęty.
-No właśnie widzę jaki jesteś zajęty stoisz jak debil gapiąc się na niebo, dzięki za to że mnie olewasz.-krzyknąłem i wróciłem na górę. Usiadłem i łzy same zaczęły mi lecieć. Nagle do pokoju wszedł Minho:
-O czym chciałeś pogadać?
-O naszym pocałunku ale to już nie ważne, idź sobie.
-Ty płaczesz?-spytał tak jakby go to coś obchodziło.
-Nie.-otarłem łzy spływające mi po policzku-Idź stąd!
-I po co tu przychodziłem skoro tylko na mnie krzyczysz?
-Nie wiem po co przyszedłeś.
-Wychodzę.
-Wynoś się!
Kiedy zniknął z mojego pola widzenia, wybuchłem płaczem, nie mogłem się powstrzymać, łzy spływały strumieniem z moich oczu. Zasnąłem. Obudziłem się wieczorem, zobaczyłem Minho siedzącego obok mojego łóżka:
-Przepraszam. Możemy porozmawiać?-spytał jakby naprawdę było mu przykro.
-Możemy.-powiedziałem oziębłym głosem, nie chciałem tym razem dać za wygraną emocjom.
-Chcesz zapomnieć o tym pocałunku?
-Nie chce zapomnieć żadnej rzeczy którą robiliśmy wspólnie.
-Czyli już się nie gniewasz?
-Nie, tylko zrobiłem się trochę głodny.
-Zaraz Ci coś zrobię.
Tak zakończyła się nasza kłótnia mam nadzieje że to się więcej nie powtórzy, znowu spaliśmy razem. Było naprawdę fajnie bo oglądaliśmy zdjęcia i wspominaliśmy stare czasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz