Rozdział drugi
Z perspektywy Taemina
-Taemin telefon!!! -wydarł się Kibum
-Juz idę- chwyciłem
telefon , spoglądając na wyświetlacz zobaczyłem ''Lee Tea Ki''W tym
momencie serce podeszło mi do gardła, ręce zaczęły się trząść i odrazu
tysiąc myśli Co się stało?? Czemu ona dzwoni?? Co ja zrobiłem?? przecież ona mnie nienawidzi.Odebrałem i usłyszałem :
-Hej Taemin impreza u mnie, wpadnij.
-Co impreza?? I zapraszasz mnie??Przecież ty mnie nie lubisz.
-Ja bym cie nigdy nie zaprosiła ale to urodziny Yuny i chciała żebyście przyszli .
-A to spoko zaraz przyjdziemy.-odłożyłem telefon i pobiegłem na
górę szukać jakiś fajnych ubrań.Pomijając fakt ze podknolem się na
schodach i spadłem z nich.Wszyscy w pokoju buchnęli śmiechem, a ja strzeliłem buraka.
-Gdzie się tak spieszysz młody-powiedział Kibum ciągle się śmiejąc.
-Tea Ki zaprosiła nas na imprezę.
-I ty do niej pójdziesz.
-Sam nie ale z wami pójdę.A tak wogóle to urodziny Bomi.
-A propo Bomi wiecie ze już nie jest z Siwon'em- wydarł się Minho
-Co?!Naprawdę?!To super!!-powiedziałem podekscytowany,a chłopacy rzucili mi piorunujące spojrzenie.
-To znaczy...tragedia...koszmar...biedna Bomi.To ja pójdę się przebrać.
Cały
czas myślałem o tym ze mam szanse.Ona już z nim nie jest. Oczywiście
było mi jej szkoda ale jestem w niej zakochany odkąd się poznaliśmy.
-Idziesz?!-z przemyśleń wyrwał mnie Kibum.
-Tak zaraz schodzę!!-przebrałem się , ogarnąłem włosy i zszedłem na dol gdzie wszyscy na mnie czekali.
-Możemy już iść-powiedziałem otwierając drzwi.
Cala
drogę szliśmy w milczeniu.Dopiero pod domem Bomi zaczęła się kłótnia
kto wchodzi pierwszy oczywiście musiałem to być ja, bo wszyscy inni
myśleli ze dostana w głowę patelnia.Coż patrząc na to ze Tea Ki jest
wredna i nienawidzi nas mogla by to zrobić.Otworzyłem drzwi i zajrzałem
do środka było tam około 20-30 osób.Krążyłem wzrokiem po pokoju w
poszukiwaniu Bomi.
-Siemka!!!-Tea Ki krzyknęła mi prosto w twarz.
-Gdzie jest Yuna??
-A właśnie ona jest na górze i musisz z nią porozmawiać.-Tea Ki popchnęła mnie w stronę schodów.
-Co??Ale o czym?-powiedziałem przerażony.
-Chłopak ja rzucił idź i postaw ja na duchu.
-A czemu ty tego nie zrobisz ??
-Bo... no bo...ja-mówiła jąkając się.
-No dalej wykrztuś to.
-Bo
ja nie umiem nigdy nie miałam chłopaka nie wiem jak to jest i jak ją
pocieszyć. Jak tam wejdę to sama się rozpłacze ,bo szkoda mi
jej.-powiedziała Tea Ki ze łzami w oczach .
-Dobra pogadam z nią-nie potrafiłem jej odmówić pierwszy raz była mila i nie krzyczała.
-Jeśli ktoś się dowie o naszej rozmowie to tak dostaniesz ze się nie pozbierasz.
Wszedłem do pokoju Yuny i odrazu zaczolem mówić :
-Yuna
on nie był ciebie wart. Wiem ze jest ci ciężko ale to minie nie ma
sensu żebyś tu siedziała sama i płakała.usiadłem obok niej na łóżku.
-To posiedź tu ze mną-rzuciła mi się na szyje.
-Dobrze -niepewnie ja przytuliłem.
-Czemu on mi to zrobił ???Czy ja naprawdę jestem taka zła albo brzydka??-powiedziała ciągle plącząc.
-Nie Yuna jesteś piękna a on jest kompletnym idiotą ze tego nie zauważył .Kazdy chłopak marzy o takiej dziewczynie jak ty.
-Naprawdę tak myślisz -lekko się uśmiechnęła.
-Tak.A teraz chodź ze mną na dół.
-Dobrze, idź już ja zaraz zejdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz